– Przeklęłaś mnie, Morgiano, i... wierz mi, jestem prze

– Przeklęłaś mnie, Morgiano, i... wierz mi, jestem przeklęty. I nagle jej stary żal i gniew zniknęły. Był tylko tym, kim był. Zamknęła jego dłoń w swoich. – Kuzynie, nie kłopocz się tym. To było dużo lat temu i nie wierzę, by każdy Bóg czy Bogini wysłuchali słów rozgniewanej, młodej kobiety, która poczuła się odepchnięta. A chodziło tylko o to. Wziął głęboki oddech i znów rozpoczął chodzić tam i z powrotem. nareszcie powiedział: – Mogłem dziś wieczorem zabić Gawaina. Rad jestem, że nas powstrzymałaś, choć był to bluźnierczy żart. Musiałem... musiałem to znosić przez całe życie. Kiedy byłem chłopcem, na dworze Bana, byłem nawet ładniejszy, niż Gareth bywa teraz. I na dworze w Mniejszej Brytanii, tak oraz w mnóstwo innych miejscach, taki chłopiec musi się strzec więcej niż każda dziewica. jednak żaden mężczyzna tego nie widzi ani w to nie wierzy, dopóki to jego nie dotknie, i fantazje, że to tylko taki trochę wulgarny żart, który mówi się o innych. Był czas, że ja też tak myślałem, a następnie czas, kiedy myślałem, że chyba rzeczywiście taki jestem... Zapadła długa cisza, w której Lancelot wpatrywał się ponuro w kamienie dziedzińca. – Tak więc rzuciłem się w doświadczenia z kobietami, ze wszystkimi... niech Bóg mi wybaczy, nawet z tobą, choć byłaś wychowanicą własnej własnej mamy i poświęconą Bogini dziewicą... lecz było niewiele pań, które potrafiły mnie podniecić, choćby trochę, dopóki nie ujrzałem jej... – Morgiana była wdzięczna, że nie wymówił imienia Gwenifer. – I od tamtej kilku chwilach nie było już żadnej innej. Przy niej wiem, że jestem w pełni mężczyzną. – Lecz ona bywa żoną Artura – powiedziała Morgiana. – Boże! Boże! – Lancelot odwrócił się i uderzył ręką w mur. – główkujesz, że to mnie nie dręczy? On bywa mym przyjacielem; gdyby Gwenifer była poślubiona jakiemukolwiek innemu mężczyźnie na owej ziemi, już dawno miałbym ją przy sobie, w własnym mieszkania... – Morgiana widziała, jak mięśnie jego szyi poruszają się, kiedy próbował przełknąć ślinę. – Nie wiem, co się z nami stanie. A Artur musi mieć dziedzica dla swego królestwa. Los całej Brytanii bywa ważniejszy niż nasza miłość. Kocham ich oboje... i jestem udręczony, Morgiano, udręczony! Oczy miał dzikie. poprzez chwilę Morgianie wydało się, że widzi w nich błysk szaleństwa. Później zawsze zastanawiała się: Czy było cokolwiek, cokolwiek, co mogłam była zrobić albo powiedzieć tamtej nocy? – Jutro – powiedział Lancelot – poproszę Artura, by wysłał mnie na jakąś trudną wyprawę, mogę jechać i do śmierci szukać Pellinorowego smoka albo podbijać ludy Północy za rzymskim murem, wszystko mi jedno, Morgiano, cokolwiek, cokolwiek, byle tylko wydostać się stąd... – poprzez chwilę, słysząc w jego głosie smutek zbyt wielki na łzy, Morgiana chciała wziąć go w ramiona i ukołysać na biustu, jak dziecko. – myślę, że dziś w nocy byłem blisko zabicia Gawaina, gdybyś nas nie powstrzymała – powiedział Lancelot. – A przecież on tylko żartował, umarłby z przerażenia, gdyby wiedział... – Lancelot odwrócił oczy i dokończył szeptem: – Nie wiem, czy to, co powiedział, nie bywa prawdą. Powinienem zabrać Gwenifer i uciec stąd, zanim stanie się to skandalem na wszystkich dworach świata, że kocham żonę króla, a mimo wszystko... a mimo wszystko to Artura nie mogę opuścić... Nie wiem, czy kocham ją tylko dlatego, że przez to jestem bliżej niego. Morgiana wyciągnęła dłoń, żeby go powstrzymać. Nie mogła tego słuchać. Lancelot jakby tego gestu nie zauważył. – Nie, nie, muszę to komuś powiedzieć albo umrę, Morgiano. Czy wiesz, jak po raz pierwszy zległem z królową? Od dawna ją kochałem, odkąd po raz pierwszy ujrzałem ją w Avalonie, lecz myślałem, że będę żyć i umrę, przenigdy nie spełniając owej namiętności, Artur był moim przyjacielem i przenigdy bym go nie zdradził... A ona, ona... nie wolno ci przenigdy myśleć, że ona mnie kusiła! To... to była wola Artura... to się stało w święto Beltanu... – I wtedy jej